Gradobicie w urodziny albo urodziny w gradobicie


Nie mogę się zdecydować na tytuł posta... Tak moim mili, wczoraj miałam planowaną imprezę urodzinową plenerową tzw. grill. Wymyśliłam sobie karkóweczkę, kolorowe balony, bambusowe pochodnie, tańce, hulańce a Pan Mąż nawet wykonał arbuza z ponczem i kranikiem do nalewania. 



A co wyszło z moich planów?

Gradobicie ! ! !




Dużo strachu, złości, smutku i żalu przeszło przez ten czas. Dzięki Bogu, strat nie jest aż tak dużo. Ucierpiało trochę pomidorów, buraki i kwiaty. 




Takie wydarzenie i zdjęcie się nie udało :(
I oczywiście ucierpiały moje urodziny. Impreza przeniosła się do domu. Nie było tańców i hulańców. Balonów też nie. Choć na chwilę rozpogodziło się i wykorzystaliśmy ten czas na upieczenie strawy.

Podsumowano: Gosia, chyba ktoś nie chce żebyś miała imprezę dziś...

Wierzę, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Jest o czym pisać dla blogu ;) <żarcik>

Malmys


2 komentarze:

  1. Wszystkiego najlepszego raczku :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przerazajace! U nas tez byly wielkie ulewy, ktore pozalewaly wiele ulic, ale w Polsce burze sa niemalze codziennie!

    OdpowiedzUsuń

* PAMIĘTAJ, ZOSTAWIAJĄC KOMENTARZ, ZGADZASZ SIĘ NA PRZETWARZANIE SWOICH DANYCH OSOBOWYCH. *

Copyright © 2016 Ogród przydomowy - blog ogrodniczy, uprawa warzyw , Blogger, Pozycjonowanie strony: VD.pl