Wspomnienia zostaną na zawsze...

Dziadek Eugeniusz. To on nauczył mnie zajmować się roślinami. Był tak zafascynowany swoją działką ogrodniczą, była jego największą pasją. Dokształcał się, czytając książki i gazety ogrodnicze, zamawiał ciekawe gatunki roślin, wymieniał się z innymi i obdarowywał wszystkich wokół tym, co wyhodował. Dziadek Gienek zawsze siał warzywa, sadził gladiole, mieczyki, astry. Był miłośnikiem piwonii (mam to po nim), cesarskiej korony, lilii, tulipanów, żonkili, stokrotek. Na jego działce można było najeść się jabłek, gruszek, porzeczki czarnej i czerwonej, agrestu, czereśni, borówki amerykańskiej, winogron, malin. Przygotowywał sadzonki porów, które potem zawijał w gazetę oraz sadzonki pomidorów. O tak! W tym był wybitnym znawcą, dlatego miał szklarnię i folię. Hodował pomidory czerwone i żółte, a w tamtym czasie zdobyć takie nasiona to nie lada wyzwanie. 

Na działce, pewnie zanim się urodziłam, Dziadek wybudował murowaną altankę razem z moim Tatą i Wujkiem. Można było schować się w niej w upalne dni. Miała niski drewniany strych i piwnicę, do której zawsze bałam się wejść. Przed samym domkiem ustawiona była pergola, gdzie Babcia wysiewała groszek pachnący. I dziwiłam się, gdzie podziały się wszystkie chwasty, bo działka była zawsze wypielona.

Dziadek bywał na działce prawie codziennie, wczesnym rankiem, aby wrócić na obiad na pierwszą. Przyjeżdżał czerwonym rowerem, chyba kolarzówką. I zawsze miał ze sobą materiałową siatkę, spodnie na kant i beżową wiatrówkę. Ne rozłączał się też z beżowym kaszkietem. Robił z Babcią wyśmienite ogórki kiszone i cudowny dżem wiśniowy, który co wieczór zjadał na kolację z chlebem i masłem. 

Dziadku Gienku, brakuje mi tych wszystkich mądrych rzeczy, których mnie uczyłeś. Po tylu latach pamiętam wszystko wybiórczo, byłam zbyt mała, żeby wchłonąć całą wiedzę, jaką chciałeś mi przekazać. A dziś pozostały mi po Tobie jedynie zdjęcia i pamięć...

rodzinna fotografia
Od lewej Ciocio-babcia Marysia, ja, Dziadek Gienek i Wujek-dziadek Franek; rodzeństwo

"To, czego dzieci potrzebują w obfitości dostarczają dziadkowie. Dają bezwarunkową miłość, dobroć, cierpliwość, poczucie humoru, komfort, lekcje życia. Oraz, co najważniejsze, ciasteczka".  <Rudolph Giuliani>

A w moim przypadku była to niemiecka mleczna czekolada ;) 


Gosia



6 komentarzy:

  1. Cudownie napisałaś o swoim Dziadku, to była osoba z piękną pasją. To wspaniałe, że teraz kontynuujesz jego zamiłowanie do roślin. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To on mnie nią zaraził. Odkryłam to dopiero, gdy zamieszkałam w domu z ogrodem :)

      Usuń
  2. Piekne wspomnienia. Mając swój ogód na pewno duzo myślisz o dziadku gdy dłubiesz w ziemi. Dziadkowie obdarzają wnuki miłość bezwarunkową:)))
    Ja mam podobne wspomnienia, wychowałam sie w duzym ogrodzie dziadków i pamiętam gdzie co rosło, chociaz tez byłam wtedy mała. Ale pamięc o tym miejscu została i przeniosłam ją do mojego ogrodu.
    Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko mam cały czas wrażenie, że pamiętam zbyt mało... Chyba kiedyś wrócę w to miejsce :)

      Usuń
  3. To pięknie, że kontynuujesz pasję dziadka. Tej miłości już się nie pozbędziesz. Pozdrawiam:):):)

    OdpowiedzUsuń

* PAMIĘTAJ, ZOSTAWIAJĄC KOMENTARZ, ZGADZASZ SIĘ NA PRZETWARZANIE SWOICH DANYCH OSOBOWYCH. *

Copyright © 2016 Ogród przydomowy - blog ogrodniczy, uprawa warzyw , Blogger, Pozycjonowanie strony: VD.pl